O mój Boże, ostatni raz bylam tu ponad półtorej roku temu.. Moje życie, to życie osoby dorosłej. Strzeliła mi osiemnastka, jestem stara, ale nadal równie naiwna co kiedyś.. Może od początku..
Żyliśmy sobie szczęśliwie, razem, spędzilśmy razem wspólną osiemnastkę kolegi, gdzie bez problemu potrafiłeś podejść przy znajomych i mnie objąć. I wtedy się zaczęło.. Twoje upojenie alkoholowe doprowadziło do pierwszej mega poważnej kłótni, pierwszy raz to ja musiałam odprowadzać Ciebie do domu, pierwszy raz ktoś mądrzejszy ode mnie zablokował Twój numer, pierwszy raz zacząłeś się o mnie martwić i starać.Udało się.. Po wytknięciu sobie wszystkich grzechów, spróbowaliśmy na nowo. I tak się właśnie rozczarowaliśmy. W grudniu doszło do komplikacji, wiadomość, że spotykałeś się za moimi plecami z byłą, wielka kłótnia, płacz, spotkanie na szczycie, wiadomość, że spotykasz się już z kimś nowym, i to z kimś kogo nienawidziłeś. Załamałam się, nie było mnie, zaginęłam gdzieś w dziczy swoich smutków. Ogromne bóle, szpital, kroplówki, wszystko przez nerwy. Zawaliłam półrocze, straciłam dużo znajomych, z nikim nie chciałam rozmawiać. Przeżyłam najgorsze święta. Zostałam sama z rozłożonymi rękoma, płakałam a ty odszedłeś, jakby nigdy nic. Sylwester spędziłam z nowymi ludźmi, których pokochałam i są ze mną do teraz.
Styczeń zawirowań - pierwszą osiemnastkę przyjaciółki skończyłam z najlepszy przyjacielem w dziwnym wymiarze. Bawiliśmy się świetnie. Wtedy też, poraz pierwszy spojrzał na mnie z innego punktu D. Ale.. to swoją drogą. Następna osiemnastka to dopiero wariactwo. Przełom stycznia, zaczynamy się bawić. I zabawiliśmy się chba za bardzo, zaczęła się przygoda z D. Znajomość z K. kwitła, wszystko było takie inne. Ale dawaliśmy radę. Rozmowy do późnej nocy z D, przygotowania do jego matury, o wariactwo. Był ze mną mój najlepszy przyjaciel, zawsze i wszędzie, razem wszędzie, nawet do Bukowiny gdzie bawiliśmy się świetnie.
Luty, dziwny miesiąc, moja osiemnastka, przez którą dużo się podziało. M rozstał się z K, ja zaczęłam rozmansować z K z czego nardzoił się jakiś dziwny związek, i zerwanie znajomośći z najukochańszym przyjaciele, który powrócił do swojej byłej.. Spędziłam dwie noce z przyjaciółmi, walentyki genialne, wszystko najlepsze.
W marcu wielka miłość z K, dużo nauki, dużo planów. Przechodząc do kwietnia, Budapeszt najlepsza wycieczka, kłotnia z K, rozstanie (na +, żałuje tego chorego powiązania, i cieszyłam się bardzo z jego końca). N trwała cały czas, dziwne że tyle wytrzymała. 28.04 osiemnastka K. bff, wchodzę, jedno zdanie skierowane do D. "jestem wolna" jego radość, przerażenie, wszystko się mieszało. A ja, zaczęłam mu dawać nadzieję, na coś co nigdy nie zostało zrealizowane. Okej dalej, maj zwariowany, w sumie nie wiem co się działo, wiem, że były matury, że trzymałam mocno kciuki, że coś się działo, że byliśmy razem. Wiem też, że zaczęłam kurs na prawo jazdy.. I że spotkałam tam jego, z swoją dziewczyną, dla której mnie zostawił. Myślałam, ze tam umre, że zrezygnuje. Pokonałam siebie, nawet porozmawialiśmy. Czerwiec koniec szkoły - jazdy, on, jazdy, on. I tak dalej.. Wielka obraza przyjaciółki, która mnie zostwiła. Ale miałam D. spotkania, wszystko razem załatwianie studiów, wyniki, mieszkanie nie wiem co.. I dezycja o wspólnym pójściu na wesele. I naważniejsze, zdanie prawka za pierwszym razem!!!! niesamowite szczęście <3
Sierpień - zaczęliśmy od odebrania prawka, 8 bawiliśmy się na weselu - jako para, i się zaczęło. Ty chcesz, ja nie. Ja się boje, Ty nie. I tak w kółko, same kłótnie, brak spotkań. Kończące wakacje ognisko - koniec nas. Niesamowity strach, K przy mnie, wszystko zawirowania.
Wrzesień klasa maturalna, Ty w pracy, nie wiem nie wiedziałąm nic. Wrzesień minął. Przeszło wszystko. 26 październik, tak jak w tamtym roku był ferelny, i co? znalazłeś kogoś nowego, lepszego, podobno. Nie wiem co się dzieje. Mało przyjaciół u mojego boku. Zmarła prababcia, napisałam próbne matury. Czekam na studniówki (swoją i K) ponieważ uznalśmy, że pójdziemy razem, zawsze raźniej, zawsze się dogadujemy. A teraz.. dziwna sprawa. Ktoś odzywa się do mnie, ktoś chcę się spotkać. Ktoś wie o peronie. Moim i W. W i moim. Nie wiem co myśleć, nie wiem czy to on. Może ktoś po prostu sobie ze mnie żartuje. Cchciałabym, żeby to był on. Mój Boże. pomóż mi, pomóż, żebym w końcu odnalazła miłość i szczęście. Żebym miała się do kogo przytulić, z kim porozmawiać, żeby ktos mnie wspierał przy tych maturach.
Tak minął rok, w mega dużym skrócie, ogólnie, rok zły, ale przecież, w dorosłym życiu nigdy nie będzie dobrze. Co teraz ze mną będzie, nie wie nikt. Do usłyszenia.. Zapewne, za rok.